Mur w trawie siedział
w gęstej kniei
na samym dnie lasu
pod mchami
gałęziami
opadłymi liśćmi
wszystko wiedział
z nory nie wychodził
ale słuchał
co las niesie
a co wiatr
szumu wody
ptaków ćwierkania
osamotnienia
głazów
trwania
siedział i wiedział
brzydki jak one
zgniły spleśniały
ziemią pokryty
czytał liście
tam gdzie słońce
nie dochodzi
rządził niepodzielnie
stary i zmurszały
siedział w kupie błota
dzielnie
oko otworzył
zamknął drugie
drugie zamknął
otworzył buzię
czapka spiczasta
z mchów zaswędziała
poprawił ją palcem
lecz ustać nie chciała
czy świt to
a może południe
wyciągnął księgę
wciągnął powietrze
ach jak pachniało
przejrzyście i wietrznie
jakie nowiny
ze świata płynęły
kąsały się psy
wyły hieny
mała dziewczynka
we wsi biegła drogą
szedł starzec o kulach
z jedną nogą
świeciło słońce
chłopcy w piłkę grali
leczył lekarz jodyną
w polu chłopi spali
Mur ucho wyciągnął
i posłyszał z lasu
jak maszyny jeżdżą
drogi drżą
siewnik ziarno sieje
dzwonią ludzie
w mieście
cicho siedział
oczy zmrużył
myślisz że spał
Mur i tak wszystko
wiedział.