rozważnie jak szaman
czytający z odłamków kości
mieszam łyżeczką
przeczucia
wsparty o stół
do głaskania pouczeń
bladożółtych racji
bukmacherów iluzji życia
rozstaję się z wiatrem
który znalazł sobie przytulną enklawę
w pofałdowanych dachach
piernikowych chat treserów pokory
układam w stos
wyblakłą bibułę natchnień
i potrącam przechodnia na ulicy
żeby pamiętał jak łatwo zapomnieć