i na niebo czyste, piękne patrząc zapłakałem<br />
<br />
gdyż zrozumiałem, że trzymając ten świat w dłoni<br />
Bóg nie może być Bogiem nieładu, lecz cudnej harmonii.<br />
<br />
I choć wydawać mi się mogło jeszcze przed chwileczką<br />
że śmierć może być jedynie gorzkich łez zawleczką<br />
<br />
To jednak wiem już teraz, w chwili kiedy blednę<br />
że wszystkie łzy do szczęścia w życiu są potrzebne.<br />
<br />
Chociaż tracę ostrość, tętniących życiem ptaków, widzę już kontury<br />
choć wskazówki życia nieubłaganie dążą końca mojej tury..<br />
<br />
Jednak kocham, kocham... kocham Stwórcę mego!<br />
wiem, że żyłem w Bogu i umrę też dla Niego!<br />
<br />
W pełni szczęścia, w spełnieniu, usłyszałem niczym z boku <br />
brzdęk tuczącej się mej czaszy złotej, i stukot Jego kroków.<br />
<br />
"Tak, tak - już idę" - powiedziałem, przytakując głową<br />
i poczułem, że ma dusza, jak nigdy dotąd, zgadza się z pogodą.<br />
<br />
Na skrzypiącym fotelu bujanym, patrząc w nieba cudowności<br />
wraz z ostatnią łzą uleciał i duch mój - w krainę wolności.