Na krawędzi nocy i dnia balansując
Marionetki na sznurkach
Bezwolne beznamiętne zniewolone
Dusza wyrywa się i łka
W ułomnym ciele uwięziona
Emocjami szarość dnia rozrywam
W ciemności się pogrążam
Szukając spełnienia
Dźwiękami ciszę wypełniam
W przelotnych znajomościach ukojenia szukam
Oszukuję się
Rozczarowaniem i lękiem
Codzienność wypełniona
Zagubiona w błahych sprawach i ulotnych wizjach
Bezsilnie miotam się
W marzeniach sennych szczyty gór zdobywam
By każdego ranka na nowo odkrywać
Sznurki wprawiające w ruch
Podmuchem wiatru targana