chodzenie od sofy ku przestrzeniom
zagarnianie powieką tego
co jeszcze u innych i już moje
od włosa po stopy i tyłki
o które opierać się ciężko
zawsze jedno spojrzenie
szczelina w słowie i podmuch
kociego szeptu za progiem
na klamce pod drzwiami
i jeszcze pod swetrem kartonowym
słychać takie tupoty
dziecinne starcze i zapomniane