umysł jeszcze śpi
patrzę okiem złym
z nieba kapią łzy
zaspane myśli
ubrać chcę w słowa
łyk kawy cuci
do pionu stawia
w rękawy ręce
w spodnie nogi dwie
dzień już dostrzegam
ale niebo grzmi złe
burzowy nastrój
przewagę dziś ma
wychodząc z domu
trzasnę też drzwiami
przejdę jak burza
po moim niebie