Tekst warsztatowy, którego ideą było rozpoczęcie słowami z ww książki ,, Słoneczny Mężczyzna przybył do Rzecznej Kobiety(...)" a zakończenie słowami z innego wiersza z tego tomu ,, Lodowym koniem galopującym prosto w ogień".
,,Słoneczny Mężczyzna przybył do Rzecznej Kobiety(…)”- oto początek różnych wariantów historii starej jak świat. I nieważne, gdzie była ta Rzeka, ani spod jakiego nieba pochodził Mężczyzna…
WARIANT I
… przybył do Rzecznej Kobiety. Zatrzymał się u jej brzegu niepewnie. A Rzeczna Kobieta szemrząc kusiła nieśmiałego Mężczyznę:
,,Wejdź w moje nurty a zabiorę i poniosę cię wszędzie, gdzie tylko zechcesz. Poznasz wszystkie moje meandry i odcienie. Zrozumiesz moją łagodność na złocistych mieliznach i gwałtowność przed upadkiem kaskadą w przepaść. Zaślubię cię i już nigdy nie będziesz samotny.”
Zakochany Słoneczny Mężczyzna wszedł w bystry nurt Rzecznej Kobiety. Rozpuścił się w niej z rozkoszą. I nie było już ani słonecznego mężczyzny, ani rzecznej kobiety. Powstała Słoneczna Rzeka.
WARIANT II
,, Słoneczny Mężczyzna przybył do Rzecznej Kobiety…” I nieważne, gdzie była ta Rzeka, ani spod jakiego nieba pochodził Mężczyzna.
… zatrzymał się u jej brzegu, nachylił nad jej ciemnym nurtem i przyjrzał się sobie z miłością:
,,Jestem taki piękny- pomyślał- Taki promienny i złoty! Mam taką wielką moc! Jestem doskonały.” Rzeczna Kobieta przez chwilę poczuła zainteresowanie Mężczyzny, ciepło jego spojrzenia. Pojaśniała ze szczęścia:
,, Wreszcie nie będę taka ciemna, zimna i samotna- pomyślała- Dam mu całą siebie! ‘’
Ale Słoneczny Mężczyzna zapatrzony w swoje odbicie nie zauważył nadziei, jaką wzbudził w Rzecznej Kobiecie. Ba! Nie zauważył nawet jej samej… Jej ciemna głębia posłużyła mu tylko za odbicie słonecznej twarzy. Gdy odchodził, nie dostrzegł, że stała się jeszcze ciemniejsza, pomarszczona od chłodu jego nieczułości, jeszcze bardziej skłębiona i gwałtowna od przenikliwego uczucia zawodu. Gdyby przejrzał się w niej jeszcze raz, dostrzegłby, że i on się zmienił. Jego postać- choć nadal przypominająca słońce- straciła swą moc, przybladła, zszarzała. Jeszcze wtedy nie wiedział, że już nikt nigdy nie nazwie go Słonecznym Mężczyzną.
WARIANT III
Słoneczny Mężczyzna stanął nad gorącą Rzeczną Kobietą. I nieważne, gdzie była ta Rzeka, ani spod jakiego nieba pochodził Mężczyzna. Opary unoszące się nad nią zamgliły mu wzrok. Wydała mu się piękna i pociągająca, ale przestraszył się jej, albo tego, co mogłaby z nim uczynić. Było coś niepokojącego w odgłosach wydobywających się zza zasłony z mgieł.
Zaczął wynajdywać powody, dla których koniecznie powinien odejść:
,, Przecież nie mogę stać tu wiecznie i wpatrywać się w Rzeczną Kobietę! Muszę wrócić do pracy, kontynuować swoją wędrówkę przez widnokrąg. Moja profesja jest taka ważna! Poza tym jak wejdę w tą gorącą Rzekę, stracę całą swoją moc i przestanę być sobą! Nie mogę do tego dopuścić! Muszę być niezależny, wolny! Muszę świecić dla wszystkich.”
Gorąca Rzeczna Kobieta czerpiąca swoją siłę z głębi ziemi usłyszała myśli Słonecznego Mężczyzny. Posmutniała, a gdy odwrócił się od niej i odszedł poczuła przenikliwe zimno, jakby dotknięcie samej Śmierci. W jednej chwili znieruchomiała. Stała się ,,Lodowym Koniem galopującym prosto w ogień.”