będziemy dzielić losy tego co było i kreślić nowe w tej historii
słowami każdy potrafi przenieść górę za siedem wiosen i jedną zimę
ale czy możemy dotknąć uczuć
owszem z tym że nie ważne jak głęboko widzimy kłos na każdym ziarnie zmiętej koszuli
z której strony dreszcz przeszywa każdą cząstkę poznanych wartości
spójrz staliśmy nadzy pośrodku polany ty z wężem wokół piersi ja mieczem którym miałem odrąbać głowę hydrze
wyrzuciliśmy nasze sztylety ty jad ja nakłucie nieodwzajemnionej uwagi
może otworzymy się jak księgi będziemy spijać litery ponad wszystkimi wyrokami
wytyczać granice swobodnego lewitowania pomiędzy sferą a rozumem
kiedy powiem dość wygrzebię z pamięci nowy harmonogram na walkę groteskowymi twarzami
z kostuchą która sama woła chodź
może przyjdę ale jeszcze nie dziś