Zupełnie jak meteoryt
Tylko bez blasku
I w zupełnej ciszy
Rozbił się o skorupę przyziemskich trosk
Rozsypując się w drobny pył codziennych obowiązków
Usilnie wciskał się w szczeliny normalności
Lecz od zawsze promieniował inaczej
Oderwany, dryfujący beztrosko po orbicie ideałów
Ściągnięty bezlitosną grawitacją rzeczywistości