Nie podejdę znów trud mój zbędny
Pewnie zrobił to już ktoś
Dla mnie została by tylko złość
Wkurza ja każdy natrętny chłopak
Nie masz nic do powiedzenia tylko na nią popatrz
Ona swym wdziękiem i urokiem przyciąga wzrok
Noga sama stawia kolejny krok
Nagle myśl 'nie podejdę'
Nogi zatrzymane w pędzie
Jednak przecież każdy poprzedni mógł mieć taka myśl
Może jak podejdę będzie zysk
Pewnym siebie krokiem
Wyprostowany idę nie myślę co potem
Prosta gadka klei się zgrabnie
Mówię co mi na język wpadnie
Dziwnym trafem coś się okazało
Wspólne zainteresowania ich jest niemało
Rozmowa się rozwija nie ma co ukrywać
Ani mi się śni przestać zarywać
Jeszcze trochę i zaproszę ją na kawę
Nie ma mowy żeby odmówiła taką zabawę
Jeszcze dwa słowa i miłe pożegnanie
Nie chcę jeszcze iść, ‘dobranoc Kochanie’.