zasłuchuję się w sobie
gdzie szafrany zieleni
rozmarzają o Tobie
w głębi źrenic dziewanny
kwitną myśli oddechów
tlące szepty zbliżania
twarz ścierają od grzechu
i na łóżku zbyt wąskim
głaszcze czule posłanie
snem błękitów dogłębnych
ramionami marzanny