niczym w białej ciszy
w przypływie głębin
zsypującej do naczyń
nieme błękity marzeń
fruną przez przestrzeń
światła
obnażone myśli
przechodniów
rozpychane przez wiatr
wiejącego samowaru
opadają łagodnie
w zestarzałym czasie
wszechobecną bielą
w objęcia rozczarowań
roztapianych nieustannie
łzawiącymi przeobrażeniami
rozwiązłości
w wiosennym świcie
nadziei ...........