Kiedy w kotle wrze krew niewinnych -
Matek, kiedy spod kół bucha jad kłębami,
Kiedy w cylindrach piętrzy się pragnienie,
A w piecu napalone wrzodami.
Taka to piękna ze stali lwica,
Która gęsiego prowadzi trumny
A w nich – marzenia,
Tak płyną za rękę bezdusznej woźnicy
Do snu, do końca – wierne, nie mają spełnienia.
Dziw więc to jest nad dziwy,
Gdy co roku, przystaje w boleści obłoku.
Wyrzuca zużyte mary –
Na dworcu i nowe sprasza ofiary.
A wszystkie nadano z „Porte Parole”.
Ciekawe dokąd dojechać by chciały -
Bez biletu?
On nigdy nie był im dany.