nucąc słowa co ukoją twe rany
życie w rękach niesiesz potrzaskane
to co w nim dobre i złe razem zaplątane
wspomnienia jak barwne ptaki
łez potoki znaczą życia szlaki
uśmiech pod pierzyną schowany
dotyk na nagim ciele zapomniany
Bóg w niebie wysoko patrzy zatroskany
w codzienności spraw ludzkich zapomniany
Zimny wiatr niesie życia zmiany
Zasypuje białym puchem dywan z śladów utkany
Z każdym krokiem, z oddechem płucom odebranym
zbliża się człowiek w odzieniu wyszarpanym
Drży policzek, dłonie unosi zczerniały
Z ust wydobywa życia lament nieodżałowany
Woła do drzew po imieniu,
do żywych i do martwych po równemu
Na wiatr składa ostatnie słowa
niechaj dla świata będą jak przestroga
serca - co w słabości zrani okrutnie
miłości - zdradzonej nie szuka się próżnie
A nadto wierności - bez której wszystko stanie się puste