a ostatni posłaniec za dzwiami znika,
powoli wznoszę myśl swą pokornie do Nieba,
może dojrzy ją tam w górze kto trzeba,
Widzieć Cię zawsze tymi samymi oczami,
pamiętać obraz Twój w spotkaniu pierwszym utkany,
przechowywać tylko to jedno wspomnienie o Nas samych,
o historii bez zbędnych słów pisanych,
O Twych dłoniach w moich bezpiecznie schowanych,
myślach wolnych i życiem nieskrępowanych,
ściężkach pod Walącą się górą pokonanych,
i tych zboczach wśród mgieł Jagodnej skąpanych,
I naprzekór dzikiego krzyku tłumów na codzień mijanych,
W uścisku bolączek dnia codziennego doświadczanych,
W chłodnym samotności poranku na wskroś odczuwanym,
W zwątpieniu znaczenia celu do którego zmierzamy...
miłości mowa to próżne słowa,
a kochanie to ułudy przygoda,
jest w tym choasie tylko jedna nagroda,
to Twa obecność ma najcenniejsza droga