który krwawi z głębi duszy
i przerażony skrzydeł brakiem
kona pośród cierpienia głuszy.
Nadziejo, ułudy mistrzyni
ukryta w anielskim życia kącie,
nie mam mnie sztuczkami swymi
boś jedynie szubienicą na horyzoncie.
Śnię sen wieczny o miłości co mnie uratuje,
co będzie mi wszechświatem, edenu echem,
schronieniem przed pustką, którą czuję,
pośród łez szczęścia uśmiechem.