Ty opalona patrzyłaś leżąc na piasku
Wiatr muskał twoje ramiona i szyję
Gdy zobaczyłaś jak ojciec dziecko bije
Zlękłaś się i nagle wstałaś poruszona
Ścisnęłaś pięść wzięłaś dziecko w ramiona
Kły pokazałaś jak stara lwica w zoo
Zawyłaś w niebo rozniecając zło
Ruszyłaś na tego prostaka i sadystę
Uderzyłaś w głowę jak pianego organistę
Kiedy ksiądz na mszy wkurzony
Modli się nie do Boga lecz do mamony
Zatańczyłaś na nim najpierw kujawiaka
Potem w krocze kopnęłaś strzelił szczupaka
Na jego grzebiecie zatańczyłaś pogo
Wywrócił oczy do góry walcząc z Tobą
Lecz on nie miał szans Ty znasz aikido
Jesteś najlepszą w mieście dzidą
Wysportowana gładka i umięśniona
Tu nie dorówna Ci żadna żona
Z dumą patrzyłem jak sobie radzisz
Rozłożyłem się na leżaku paląc haszysz
Tak najarany śmiałem się do rozpuku
Aż spadłem z leżaka nabiłem sobie kuku