masz dłonie i serce bijące na oślep
i raczej nie zgadnę czy trzeba tak pędzić
czy może się stanę znowu małym chłopcem
jak wtedy wierzyłem że jesteś wokoło
na szarych ulicach nieśpiesznie doganiam
Czas to przystanął to znowu beztrosko
jak gdyby podbiegał podpity się słaniał
jakby go nie było w okolicy żadnej
przemierzamy razem pocałunki świata
tak dobrze go znam - już od chwili ładnej
z ulgą i czułością zerka w stronę Kata
i jednak nadeszła ta noc upragniona
i wszystko tak szczodrze obdziela jałmużną
dokąd i dlaczego po co te pytania
Czas z Katem ucina pogawędkę luźną
i tak jak przed świtem sen bywa najtwardszy
gdy Katu niewiele już Czasu zostało
chwyta za siekierę i z lubością łamię
jej trzonek – wśród ludzi aż chłodem powiało
i znowu ten Czas – bezgłowa hołota
obnosi się z władzą nad Katem i resztą
Kat błądzi jak zwierzę co w klatce się miota
by przeżyć i zgadnąć jak przed Czasem pierzchnąć