wędrowny kuglarzu
wieczorny przybłędo
wskrzeszony łazarzu
na życie na drogę
co w wieczności błądzi
tak idę i nie wiem
co mam o tym sądzić
prześpię się na łące
rosy z traw upiję
wstanę w dal popatrzę
po której się wije
to życie ta droga
co w wieczności błądzi
i pójdę nie wiedząc
co mam o tym sądzić
i spotkam człowieka
co szukał mnie wzrokiem
usiadł by odpocząć
nad modrym potokiem
od życia od drogi
co w wieczności błądzi
tak szedł i nie wiedział
co ma o tym sądzić
o nic nie zapytam
bo nic nie odpowie
niepokorne myśli
krążą nam po głowie
o życiu o drodze
co w wieczności błądzi
pójdziemy nie wiedząc
czy nam o tym sądzić