szarymi kwaterami,potykając się
o kanty dusz idę
w stronę słońca.
Na wiatr rzucam pytanie,
czy dusze czasem oszukują grawitację.
Do obłędu doprowadza mnie
żółta lilia.Na twarzy czuję jakby
muśnięcie bezdusznej ręki.
Życie, bezwzględność czasu i
nie dla wszystkich chyba
wieczny spoczynek.