Czyniono zło oddając to niby cześć Jemu.
Świat był przepełniony grozą również w Chłoszczowie
(Skromna mieścina obok Wdy) – każdy Ci powie.
A rządzona była przez księcia Joachima.
Łaskawy on – kogo kto tak nie sądzi ni ma.
Kiedyś Joachima opluł pewien stary dziad.
Książe na to rzekł do katów: „Tylko jeden bat!”
Raz wczesną wiosną, książe oświadczył nowinę:
„Inkwizycja przybędzie tu już za godzinę!
Na czas wizyty rządzić będzie brat Zewediach.
Pamiętajta! Surowy łon - przed nim głowy w piach!”
„A cóż to za Inkwizycja?” – pytały baby.
(tak zrewidowany będziesz człowieku słaby)
Ależ szybko niepokój ogarnął Chłoszczowo.
Mieszkańcy wszyscy sprzątali izby nerwowo.
O zmierzchu przybył długi korowód w kapturach.
Chłoszczowianie niepewnie stanęli przy murach.
Książe ukłonił się przed bratem Zewediachem,
A on natomiast, wraz ze swym błyszczącym pasem,
Bladą dłonią ujął dłoń księcia Joachima.
Żaden człowiek tutejszy nie pił dzisiaj wina.
Wszyscy trzeźwo przeczuwali przyszły ból i strach.
Mniej niż Inkwizycja straszy dzisiaj giełdy krach.
Korowód w kapturach udał się do katedry.
Zwisające baty przypominały zebry.
Rzecznik księcia odesłał mieszkańców do domów.
Inkwizycja wysoka – odwrotnością gnomów.
Noc spokojnie minęła mieszkańcom Chłoszczowa.
Gdy przygotowywana była księcia mowa,
Jeden sługa ujrzał pręgi na plecach jego.
Joachim skłamał, że to od łóżka twardego.
„Będziecie mieli gości.” – rzekł książe do ludu.
„Zadali se, podróżując tu, wiele trudu.
Ugośćcie zakonnika wraz z animatorem.
Pamiętajcie lecz: Inkwizycja jest nad tronem.”
Po obiedzie mieszkańcy już oczekiwali.
(przy tej inkwizycji jesteście tacy mali)
Puk! Puk! „Kto tam?” „Inkwizycja, młoda dziewico!”
(pamiętasz jak strasznie ostatnio dziadka bito) –
- Taka myśl natychmiast przeszła przez Ohmy głowę.
Jej maleńki braciszek schował się pod kołdrę.
„Już otwieram!” – zawołała Ohma niepewnie.
Spodziewała się, że od razu będzie gniewnie.
Otworzyła. Wkroczyły dwie mroczne postacie.
Jeden brat rzekł: „Przytulnie tu jak w wiejskiej chacie!”
Po chwili z piętra zeszli inni domownicy:
Matka, babka, ojciec, dziad – byli wojownicy.
Na łożu przy piecu spała chora babina,
Zasłużona wielce u księcia Joachima.
„Cóż nam powiecie dzieci drogie o swym życiu?”
Na szczęście na razie nie było nic o biciu.
„No cóż…, pracujemy i zbieramy pieniążki.”
„Czyżby to, waćpan, na czyjeś ślubne obrączki?”
„Syn mój będzie kupował jak wróci z wędrówki.
Ohma też poszukuje swej drugiej połówki.”
Cały czas ojciec gadał z bratem z Inkwizycji.
Cisza. „Mój braciszek waży już sporo uncji!”
„Powiadasz? To będzie niczym brat Zewediach zdrów!”
Wkrótce brat rzekł: „Módlmy się o dobro naszych dusz!”
I klękli wszyscy z wyjątkiem starej babiny.
Niestety nie znano wtedy jeszcze morfiny.
„A dlaczego nie klęczy jeszcze stara dama?
Oby na jej plecach nie zagościła szrama!”
„Nasza babcia jest bardzo chora, ma gorączkę.”
„Lepiej mieć wysoką gorączkę niż bolączkę!
A poza tym modlitwa babinę uzdrowi…”
Po tym głosu nie zabrakło tylko dziadowi.
„Bóg jest miłosierny, więc uzdrowi ją i tak.”
„A tyś jest bluźniercą i dostaniesz za to bat!”
Wszyscy pomodlili się jednak bez kobity.
Nikt najbliższej nocy nie został jednak zbity.
Co najwyżej z karczmy wyszedł człowiek podpity.
Nazajutrz był piątek, a był to Wielki Piątek.
Joachim wyszedł do ludzi, spojrzał na świątek.
„Dzisiaj wszyscy mieszkańcy pójdą do spowiedzi.
Nakazano udzielać szczerych odpowiedzi.”
Podczas, gdy Chłoszczowianie byli spowiadani.
Inkwizytorzy wszystko wnikle notowali.
Do trzeciej Chłoszczowianów już wyspowiadano.
(dawno w chłoszczowie pospólstwa nie biczowano)
„Już po spowiedzi? Chodźmy, bo przemoczysz buty!”
„Dobrze. W ogóle nie dostałem ni pokuty!”
Książe Joachim rzekł: „Dziś o szóstej jest apel.
Każdy z mieszkańców musi stawić się na apel.”
Pod wieczór zaś babina nagle wyzdrowiała
I już nie była ani trochę osowiała.
(będzie chłosta i chłosta i chłosta i chłosta)
„A cóż ty jesteś, babino, taka radosna?”
„A bo i tera choroba ze mnie wylazła.
Spowiadała się i pokuty nie dostała!”
„Pućmy już póki świateł nie pali karbowy.”
(zakujemy was wszystkich w żelazne okowy)
Na rynku, tuż przed szóstą, wszyscy się zbierali.
„Nie!!! Oni w Pręgierzankach wszystkich biczowali!
Nie idźcie tam! Uciekajta!!!” – ryczał jakiś dziad.
Nie wszyscy zrozumieli, a już złapał go kat…
(c)2008
ciąg dalszy nastąpił