Cichy, grzeczny, ale zawsze śpiewał na opak.
Zamiast śpiewać tak: Hosanna na wysokości!
On sobie śpiewał tak: Chłost Anna w gotowości!
W końcu farosz, zakładając przy tym sutannę
Stwierdził, że pokaże chłopakowi tę Annę…
Gdy tylko pozwolili mu na to rolnicy,
Ksiądz zebrał na polu kilka pęków pszenicy.
Poobcinał też z wierzby kilka długich witek.
Łobuz wszedł do zakrystii obejrzeć przybytek
I wtedy farosz za kark żartownisia złapał
Oraz z Anną w ręce po plecach mu naklapał.
Ksiądz za kratkami spędził resztę swej posługi
Morał z tej historii nie będzie zatem długi.
Jeśli w Kościele Polskim miewasz własne zdanie,
Pomimo konsekwencji, spotka Ciebie lanie…