może się gdzieś odcisnął starej ślepej baby but
widziałem ją już kiedyś na starym obrazie
trzymała w ręku wagę w równoważnej niemal fazie
z jakiej przyczyny symbol prawości
na to rozstaje zszedł z piedestału
może z rozsądku lub z konieczności
w daleką drogę ruszył pomału…
tak noga za nogą powlokłem się przed siebie
wpatrując się w horyzont w plejady gwiazd na niebie
by spotkać się z tą damą co zdaje się być mitem
majakiem senną marą gasnącą z bladym świtem
przyjrzeć się ślepym oczom Temidy
na wadze zważyć prawdy i krzywdy
jej rozważaniom dotrzymać kroku
sensu nie zgubić i dotrwać do wyroku
lecz idę tak i nic odnaleźć jej nie mogę
kolejne skrzyżowanie w kolejną skręcam drogę
i ciągle nowi ludzie w podróży mnie mijają
gdy pytam dokąd idą mówią że też jej szukają
dobrze że taką pociechę mam
że w tej podróży nie jestem sam
że na rozstajach w dróg labiryntach
ktoś mnie zaczepi i o cel zapyta