a ja się powoli duszę.
Z bezsilności,
z smutku,
z żalu.
Z powodu kolejnego dnia.
Z tego kim jestem,
ale to ja.
Moje usta milczą,
moje oczy łzawią,
mój uśmiech jest sztuczny.
Kocham wszystko co mi dano.
Nienawidze co zdeptano.
Ale taki jest ten świat.
Poddaje nas męczarnią,
by sprawdzić, czy
ciągle twierdzisz, że warto.
A ja
mimo, że oczy spuchnięte
mimo, że usta scierpnięte
mimo, że serce zmęczone.
Każdego dnai zwatpienia,
znajduje coś wartego
istnienia.