a gdzieś na dole będzie i ziemia
i wtedy przyjdę patrząc przed siebie
w szarość twych oczu w dniu przebudzenia
i w ciszę serca twego też zajrzę
by chwilę zwątpień otulić czule
i by rozkwitnąć czytając prawdę
tyś nie królową a ja nie królem
kilka przeznaczeń plącze się wkoło
napotykając swe sobowtóry
i to już było było i tamto
były jaskinie były i góry
i uśmiech śmierci nas nie dogania
musimy wiecznie otwierać oczy
na to co będzie może pytaniem
co nigdy więcej nas nie zaskoczy