Gdzie ambicja się podziała, gdzie ten zapał i ofiara,
Gdzie ten dawny, lepszy człowiek, co się maksymalnie stara
Może uciekł lub nie skończył jeszcze swych posiedzień w barach?
Obserwując lustro, widzi postać pustą,
Która wódką jest zalana, przez społeczeństwo niechciana.
Jednak patrzcie, co się dzieje, chór z wrażenia prawie mdleje, gdyż on znowu się podnosi za porażki nie przeprosi, chyba że samego siebie. Chór wpadł w wielkie osłupienie. Ktoś się pyta "co się stało? "
Odpowiadam: To za mało!
Bo głównego bohatera byle mżawka nie rozłoży, on powstaje, on się śmieje,
Co się stało ? Co się dzieje?
Otóż puenta tak jak zawsze okazuje się ta sama,
To nie cios śmiertelny jednak, tylko Powierzchowna rana
I na uwieńczenie treści persona juz dobrze znana, mówi: "Znów udało mi się rozwiązać mój wieczny dramat"