chciałbym poczuć to ciepło<br />
ale nie będę czekał nad Twoim grobem<br />
w beznadziejną nieskończoność<br />
ludzkiego rozkładu<br />
<br />
Tak po prostu<br />
ronię łzę na Twój kamień<br />
dotykam namiastki Twojego oddechu<br />
z rozwianymi włosami<br />
gasnących zniczy<br />
<br />
Już nie wierzę<br />
w przekoloryzowane wschody słońca<br />
z czarną opaską na oczach<br />
i boski chłód żółtego piasku<br />
z martwymi palcami<br />
<br />
Taki już jest<br />
drugi nieustanny przypływ<br />
przynosi oszlifowane kamienie<br />
wprost pod krwawiące stopy<br />
pokiereszowane<br />
<br />
powoli maszeruję w otchłań<br />
osamotniony<br />
ocean wiecznej nocy