bezpieczna niczym w dawnej świątyni
oznaczonej uświęconą kredą
z rozkoszą wsłuchuję się w ptasie pogaduchy
zaśpiewy swary flirty
zamykam oczy by wyłowić poszczególne arie
toż to prawdziwy koncert
czuję że wszystko rozumiem
wodzę wzrokiem za majestatyczną pustułką
kołuje w powietrzu wzdłuż linii horyzontu
by skryć się w gęstej zasłonie starych sosen za mną
ona też zakreśliła magiczny krąg