Królobójcy, człowieka bardzo pobożnego.
Kiedy nadszedł czas na wykonanie wyroku,
Pojechaliśmy na jeden z placów po zmroku.
Myślałem, że ojciec trafi pod gilotynę.
Zgotowano mu jednak tortury wymyślne.
Próbowano wydusić nazwiska wspólników.
Prawicę włożono do rozgrzanych węgielków.
Za to lewicę za grzeszną z góry uznano
I pod żadnym pozorem jej nie dotykano.
Dłoń, którą mnie tłukł i lał do kości spalono.
Następnie skórę ojca szczypcami szarpano.
Zdarto ją z jego rąk, nóg i klatki piersiowej.
Przygotowano roztwór cieczy rozpalonej.
Mieszanka siarki i wosku zalała rany.
Modląc się oraz krzycząc ojciec był przytomny.
Następny w kolejce był olej i żywica.
Na końcu ciekły ołów wlano mu do pępka.
Po pół godzinie przyprowadzono rumaki.
Przytroczono je do kończyn ojca przez haki.
Wystrzelono z armaty i konie pobiegły.
Grube liny błyskawicznie się naprężyły.
Ojciec został rozpruty na kilka partycji.
Wtem tłum rzucił się na szczątki celem konsumpcji.
Próbowano częstować polskiego magnata,
Jednak nie chciał wiedzieć, jak smakuje mój tata
Co poradzić bez ojca nie dano mi rady.
Takie już w dawnych czasach były Żabojady.
Fransła Ravalła
Stracony na Placu de Gewła.