porastają bezdroża
codziennością zwyczajną
spacerują po nożach
źdźbła zeschnięte się łamią
burza miesza je z błotem
w ciszy i z honorami
trup się ściele pokotem
ciągle wierzę że warto
żałobne szaty zdzierać
i pięknymi słowami
ślady śmierci zacierać
gdy ku słońcu wyruszam
czując zapach zieleni
na trupach zasuszonych
przyciśniętych do ziemi