By uwierzyć w wiecznej walce,
Że jest wyjście z labiryntu,
Był tu martwy narcyz w sandałach z rubinu,
Chcąc powierzyć szmaragd w upominku,
Nie zamierzałem więzić hipotezy,
Dlatego bezszelestnie przez obojętne powierzchnie zniknął,
Niecierpliwie czekam po przecinku,
Jaka jest przy twej wizycie, ofiara dla mego archiwum,
Zawsze masz gwarancję azylu i nie wystarczy,
Że rozsypiesz ziarna, ponieważ mam już liście,
Nie dam upajać się pięknem, bo za niczym nie tęsknię,
Ponieważ niebo jest gwieździste,
Władco Metafor, nie ma tu innych dusz,
Utkwiłeś próbując nazwać nieznane różnice,
Mając zagadkę, wśród pozytywów, negatywów,
Nie odlecisz z jednym skrzydłem,
Uroczyście przysięgam, że słyszę komentarz twego sumienia,
Zostań jeszcze na chwilę,
Marzysz, by nigdy nie zostać sam, to też moje marzenie,
Więc nie szukajmy zmian, aż tyle.
Podoba ci się wiersz?
Zostaw coś po sobie :)
http://www.eelsi.pl
"Dziękuję i Pozdrawiam"