na wietrze smutno szumiała
mała dziewczynka do niej biegała
zamyślone czoło o nią wspierała
jedna drugiej swe dni opowiadały
lecz w ogóle się nie rozumiały
mijały całe lata i kwartały
obie w tej przyjaźni trwały
po latach wielu ,gdy obie wyrosły
przytulam policzek mając uśmiech radosny
konary owej brzozy ziemi sięgają
w swych ramionach mnie zamykają