Tak jak człowiek cel istnienia
Pyta siebie czy nadąży
Spełnić wszystkie swe marzenia
Pogubiona twarz ponura
Zakłamane w duszy lato
Widzi w lustrze korposzczura
Jest w domyśle zwykłą szmatą
Zadeptane życia losy
Zawłaszczone cudze mienie
Kiedy wkońcu powie dosyć
Nie wybaczy już sumienie
Zgniłe strzępy świadomości
Wybujałe ciągle ego
Będą wracać do przeszłości
Lecz nie będzie już niczego