Może czasy dawnymi,
Nie wiem z kogo zrodziło,
Wiem, że ciemnościami tamtymi!
Straszniejszej nocy nie było!
Gawronów stada obwieszczały,
Że oczy już większość znużyło,
Widziałem to jednak czas cały!
Północ rychło wybił zegar nędzy!
Lęk w oczach rozbudził zdarzenie,
Z komnaty wór wypadł pieniędzy,
W las wkroczyć dało pragnienie!
Myśl nim ta wciąż szarpała!
Do puszczy czuł wracać rozkazem,
I tak mu właśnie kazała,
Swój zamek opuścić zarazem!
Głos go przez drogę prowadził!
Przeznaczeniu musiał sprostać,
Choć starzec by inaczej doradził,
On nie mógł bez zguby się ostać!
Nad głową noc rozkwitała!
Puszczyk włos śpiewem naprężył,
Tajemnicza pora nastała,
By tak oto instynkt zwyciężył!
Wtem z dala olchowy szum płynął!
Przypomniał tak księciu mokradła,
Wiedział jak dzień mu tam minął,
Puszcza tej sierści nie kładła!
Gdzieś Księżyc ślepiem się odbił!
Czyjś pazur rys w korze zostawił,
Jakiś zwierz wodę z dołu podbił,
Chyba szelest ucho nastawił!
Wtem jakby kogoś zauważył!
Zarys istoty drzewa przenikał,
Uciec się w głąb Kniei odważył,
W mroku stwór chyba umykał!
Płaszcz się jedwabiem mu szarpał!
Drzew ramiona gdzieś kołpak zabrały,
Gałęzi nogami już narwał,
Od krwi mu kolana nabrzmiały!
Czaszki biel gdzieś błysnęła!
Gdzieś się gałąź trachnęła!
Zza plecy gdzieś gwizd się ozwał!
Gdzieś serca ból się dostał!
Zgubił już wiedzę z ksiąg!
Już magiczny zatoczył się krąg!
Mroki już na licach dały zjawy!
Już dać znały wszelkie obawy!
Nagle drżeć słuchy zaczęły!
I słowa łapczywie chłonęły!
A własne nim dobyć zdołały,
Tak tamte w ten ton się ozwały...
"Kruki tańczące,
Żmije wijące i
Jemioły rosnące..."
Ktoś ty!
"Agonia!"
Nogi zamarzły natychmiast!
"Krew spływająca,
Kość bielejąca i
Żółć sącząca..."
Kim żeś!
"Mordęga!"
I ręce splątały cierniami!
"Ból niewytrwały,
Wrzask niebywały i
Cierpienie w dzień cały..."
Co żeś!
"Katorga!"
Tak umysł sczerniał trwale...
Wtem wrzosu szelest się zerwał!
Kruk z gałęzi poderwał!
Syk zaskrońca oznajmił,
Że książę do glizd się zgarbił!
Tropiciele najlepsi szukali!
Wsie zań największe wydali!
Lecz już głupcy nie wiedzieli,
Że książę w Puszczy spoczywa gardzieli...
Kai, 2005 r.