Ludzie do przodu musieli biec
Ekologii mówiono "precz!" a człowiek
zamieniał Ziemię w Piekło
Lecz się nam nie upiekło
Rozsądek światem technologii wycięto
Gdzie jest drzew piękno?
Wtedy było nam wszystko jedno
Morza z butelkami i foliami wrzucane tonami
Pustynie niegdyś przerośnięte zieleniami
Zwierzęta z lasu uciekają w popłochu,
nie miały czasu - rzucone ziarna grochu
Słońce próbuje przebić się przez chmury dymu
Nasi wnukowie żywią się resztkami płynu
Czuję odpowiedzialności przybicie
Bo chwilą jest te stuleci pięć
Matka Ziemia dała nam życie
W zamian daliśmy jej śmierć
Umieramy we własnych śmieciach
Nie myśląc o przyszłych dzieciach
Narzekamy na ciepło, narzekamy na tętno
Narzekań jest pełno, by ten sam człowiek
Co morały prawi palił śmieci a jego dzieci
Wstawały z myślą, że to ktoś inny
Spaliny w powietrzu polują na nasze padliny
Zawiedzie nas system wadliwy
Którego konsekwencje poniesiemy wszyscy
A gdy się sprzeciwisz usłyszysz tylko gwizdy
Za ropę zabiją rodziny, za gaz podstawią miny,
a pieniądz pokarmem tej kpiny
Każdy z nas jest winny
Ale jak pokonać rękę Dyktatora
Obrzydliwego potwora, co do swojej
słuszności każdego przekona?
Porwie nas na swoje statki
Zamknie nas do klatki
Pierwszy oddech dały nam matki
On weźmie nasz ostatni