Przestaniemy zachwycać się widokiem porannej rosy
Świadomość, że prawda nas wyzwoli
Nie sprawi, że przed cierpieniem uchroni
Odłożymy swoje miecze
Ile można sprawować piecze?
Odpuścimy swoim celom
W codziennej rutynie się zmielą
Przestanę walczyć, przestanę krzyczeć
Przestanę psychicznie się kołyszeć
Gniew Ugaśnie...
A gdy zajdzie me gniewu słońce...
A gdy zajdzie me gniewu słońce
Pokusę złego grzechu odtrącę
Pójdę spacerem po zielonej łące
Wszystkie początki zakończę
Gdy zajdzie me gniewu słońce
Wtem me serce zabije mocniej
Nadejdzie noc, co zamknie zmęczone oczy
Zaczniemy wtem dostrzegać sercem mocy
Świadomość nas w sobie uwięzi
Sprawi iż na sile zyskają więzi
Założymy tarczę
A gniew ugaśnie...
Już nie będę Anty
Ani śpiewać psychiczne szanty
Ani nie będę w rozpaczy rozdarty
Anioł stróż zejdzie ze swej warty
A gdy zajdzie me gniewu słońce
Pokusę złego grzechu odtrącę
Pójdę spacerem po zielonej łące
Wszystkie początki zakończę
Już nigdy więcej nie zbłądzę
Ze światem umarłych odnajdę łączę