Że aż z bólu się popłakałam
Było sobie raz dziewczę wielce magiczne
Bo pochodziło z rodu takiego, że można ich było magi nauczyć bo takie były książki magicznej wytyczne
Magi można było ich nauczyć dlatego, że pochodzili od dobra
I ta ślicznotka poszła do pracy w sklepie bo jak to u magów wszystko na książki wydają i później bywa głodnawo bo taka jest u magów mądrość modra
Tam spotkał od siebie dużo gorszy charakter
Któremu niczym dobra wróżka całe zło duszy zabrała mówiąc po prostu, że ma tyle zmartwień niczym worek arbuzów
Który jak się zje to znikają wszelkie troski
Wtedy ta dziewczyna była szczęśliwa i zapytała ją jak to zrobiła więc ta jej powiedziała, ze powiedziała jej przysłowie i święcie żyje i często myje włoski
Ona w to nie uwierzyła i powiedziała ze ona też tak chce
A jej matka nie zna przysłów
Wtedy postanowiła aby wszystkiego się nauczyć zabić ją i zjeść tak jak gro naukowych umysłów
Aby jej mądrość mieć
Później gwałciła jej ciało
I dalej było mało
Wtedy poszła o krok dalej
I rzuciła studia
Chodziła po wszystkich ludziach
I każdych barowych wódziach
Głosiła moc tego przysłowia
A słuchaczy miała jak mrowia
Ale nic jej nie wychodziło
Tylko przez sen się wyło