snują ją w wieczornej świecy
naznaczeni cieniem karą
opuszczeni i niewielcy
doskonała i nieczuła
znana z tego że jest zawsze
śmierć zawiła i ponura
w snach rozdziawia swoją paszczę
i nie weźmie tych co pragną
jej chłodnego towarzystwa
lecz się skłoni ku odległym
i co z dala chcą pozostać
tam bezkształtna wespół z bólem
kłopotami samotnością
wręczyć zdoła prawdę własną
jakże ciętą jakże ostrą
spodziewana z zaskoczenia
niema jękiem spoza świata
będzie walczyć i zwycięży
i odeprze każdy atak
choć nagrodą jest nielicznym
mostem poza wszelką prawdę
po dziś dzień stanowi wyczyn
by okazać jej pogardę
czy wystawię jej rachunek
za złamane obietnice
nie wiem i tego nie zgadnę
póki jeszcze trwa me życie