Dałeś mi ręce, bym mógł tworzyć wielkie rzeczy.
A ja nimi tylko niszczę lub zbieram życia śmieci.
Dałeś mi nogi bym mógł dojść gdzie tylko chce.
A ja tylko podkładam pod nie kłody i narzekam jak mi źle.
Dałeś mi oczy bym mógł dostrzec piękno życia.
A ja siedzę w ciemności i nie wychodzę z ukrycia.
Dałeś mi serce bym mógł kochać wszystko i wszystkich.
Lecz ja je zamieniłem w kamień i rzucam nim w bliskich.
Dałeś mi słuch, abym mógł wysłuchać czyiś rad gdy będę w potrzebie.
Lecz ja słyszę to co chcę i słucham tylko siebie.
Dałeś mi mój własny urok, bym wyróżniał się od wszystkich.
Lecz ja chcę być jak oni choćby na twarzach mieli blizny.
Dałeś mi rozum. I tu się zastanawiam dlaczego?
Może gdybym nie myślał potrafiłbym się cieszyć ze wszystkiego.