zapewniam nie w Barcelonie
nie jest to żadna aleja
co w niebo palmami strzela
ni cudna promenada
przy której kawa się nada
ona jest taka w sam raz
jak klamrą dopięty pas
ani szeroka ni wąska
taka trochę....lizbońska
jednak ma wadę do licha
nie jest to uliczka cicha
bo na niej żyją sami muzycy
żadni fryzjerzy ani krytycy
i ćwiczą ciągle uwertury
a nutki płyną z dołu i z góry
ja bardzo lubię przejść się nią
bo z okien słychać niejeden ton
po bruku snuje soft się jazz
i harfy jęk ....klarnetu też
sączą się nutki z fortepianu
fortissimo czy mezzo piano...
a gdy zapragnę pobyć w ciszy
w uliczce obok jest jak w niszy
lecz gdy zatęsknię do asynchronii
to znów spacerkiem przejdę po niej
i słucham ...
słucham...