Artaban był Medem. Kasper Melchior i Baltazar oraz Artaban mieli ten sam zamiar chcieli uczcić narodziny nowego króla, co wyczytali z gwiazd. Spotkanie wyznaczyli przed świątynia Siedmiu Sfer.
Artaban sprzedał dom i wszystkie swoje księgi i włości, a za zdobyte pieniądze nabył trzy klejnoty: szafir , rubin i perłę wszystkie te dary postanowił zawieść królowi tak samo, jak jego bracia magowie złoto, kadzidło i mirę. Wszystkich prowadziła gwiazda nazywana dobrem Chrystusa.
Artaban pędził co sił na koniu ze swojej krainy, aby spotkać braci magów. Widział po drodze równinne Nissan wraz z dzikimi końmi, mijał sady figowe, brzoskwiniowe, pola ryżowe, gaje tamaryszkowca, i topoli. Po około 10 dniach podróży stanął przed murami Babilonu.
Koń o imieniu Wazda rżał ze zmęczenia podobnie jak mag. Za Babilonem rozciągała się pustynia, na której tu i ówdzie zieleniły się oazy pełne figowców i mandarynek. Nagle Wazda stanął dęba na drodze leżał wychudzony żebrak. Z twarzy żebraka można było wyczytać ze zachorował jak pewnie cała okolica na febrę. Artaban zaczął bić się z myślami czy pojechać dalej, czy uratować chorego człowieka. Artaban był świadomy tego, że jeśli zostawi biedaka niechybnie czeka go smierć od hien i sępów. Nagle rozległ się jęk chorego oraz ostatkiem sił ten chwycił go za płaszcz. Serce Artabana odmawiało posłuszeństwa na samą myśl ze mógłby się spóźnić. Artaban wiedział ze dobry Bóg jest przede wszystkim miłosierny. Zaczął więc modlić się do niego o rade. I po chwili już wiedział ze musi postępować zgodnie z prawami czasu czyli opatrzyć chorego Artaban dał choremu podręczne leki, wodę oraz figi. Godziny mijały a Artaban nie przestawał pracować. Dzięki dobremu, miłosiernemu Bogu Artabana, człowiek ten przebudził się i zaczął dziękować magowi. Stary Żyd zapytał gdzie mag jedzie i skąd się tak naprawdę wziął Artaban
Wtedy ten przedstawił mu się i powiedział-Jadę z Ektaban do nowego Króla Żydowskiego, który ma zbawić świat, nie mogę tu pozostać dłużej, gdyż w Borsippie przed świątynią siedmiu sfer czeka na mnie karawana.
Wtedy stary żyd rzekł.
- Błogosławie ci na dalsza podróż i powiem ci tyle, że przeze mnie pewnie miniesz się z karawaną. Jedz prosto do Betlejem mieście judzkim. Tak bowiem przepowiedzieli nasi prorocy o oni nigdy się nie mylą.
Artaban wsiadł na konia i pojechał do swiatyni tam nie zastał już nikogo. W świątyni pozostali magowie zostawili kartkę, z której wynikało, że czekali do północy i dużej nie mogli się zatrzymać. Prosili też, aby Artaban jechał ich śladem. Wtedy ten przypomniał sobie starego żyda i pojechał prosto do Betlejem. Aby odbyć dalszą podróż sprzedał szafir.
Gdy tam dojechał nikogo już nie było, dziecię się narodziło i czym prędzej razem z rodzicami uciekło do Egiptu. Ale nagle usłyszał kołysankę czym prędzej wszedł tam i zobaczył młodą kobietę z dzieckiem ta zapytana o dziecię zwane Jezus. Odpowiedziała-Trzy dni temu przybyli z Betlejem niezwykle dobrzy dostojnicy aby uczcić dziecie, któremu złożyli piękne dary. Zaraz też wyruszyli w dalszą drogę podobnie jak Maryja z Józefem i dzieckiem.
Tymczasem dziecko kobiety słodko spało sobie na rekach mamy. Która dalej opowiadała z przejęciem-Podobno żołnierze rzymscy mają tu przyjechać aby ściągnąć podatki i sprawdzić, czy wszyscy się zapisali w księgach.
Artaban pobłogosławił dziecku i mamie. I się zamyślił.
-Jeśli pojechali do Egiptu tam ich spotkam.
Nagle dał się słyszeć głos i zgiełk. Wtedy ktoś krzyknął.
-Ratunku żołnierze Heroda mordują nasze dzieci.
Uliczki miasta zaroiły się od żołnierzy. Jeden z nich podszedł do Artabana który rzekł
-Jestem sam w domu i pragnę aby tak pozostało. Wyciągną też rubin bajecznej wielkości, który ofiarował oficerowi. Oficer krzykną
- Dalej jedziemy na Egipt w tym domu nie ma dziecka.
Tymczasem Artaban zaczął płakać i się modlić
- Dobry Borze miłosierdzia powierzyłeś mi trzy dary dla Boga a ja już dwa z nich ofiarowałem ludziom. Została jeszcze perła.
Tymczasem zapłakana matka maleństwa kleknęła przed magiem i prosiła
- Niech ci błogosławi twój Bóg za to, żeś uratował mojego synka.
Artaban próbował znaleźć Chrystusa przez Trzydzieści trzy lata przez ten czas posiwiał i zestarzał się podobnie jak jego koń. Znał karz dął uliczkę Jeruzalem. Zawsze na święto paschy był razem z żydami, z którymi się zżył i którym pomagał swoją modrością. Gdy tak szedł i rozmawiał z żydami z Party jeden z nich powiedział
Choć z nami Artabanie na Golgotę, gdzie odbędzie się egzekucja mają skazać wielkiego złoczyńce a dla niektórych Boga. Jezusa z Nazaretu, który czynił wielkie cuda i mówi o sobie ze jest synem boga. Piłat skazał go na ukrzyżowanie.
Artaban słuchał i rozmyślał czy Jezus Chrystus to bóg, którego on szuka.
-Wszystko mi jedno pomyślał. Pójdę go zobaczyć może to on jest moim Bogiem. Może uda mi się go wyratować wszak mam jeszcze jeden klejnot.
Gdy Artaban tak szedł z tłumem zobaczył niewiastę którą ciągnął tłum. Tymczasem ona, gdy zobaczyła starsza postać Artabana, od którego biło dobro zaczęła go prosić.
-Ratuj mnie Panie! W imię twojego Boga czystości.-Rzekła Arabella. Mój ojciec zmarł i teraz za jego długi chcą mnie sprzedać jako niewolnic. Ratuj mnie przed hańbą. Zaczęła też całować stopy Artabana w jej oczach i głosie było słychać rozpacz.
Artaban stał zasępiony i nie czekając już na nic, wydobył perłę ostatni klejnot i dał kobiecie. Ta wzięła i oddała za dług.
Tymczasem całą krainę ogarnęła ciemność. Ziemia zaczęła drzeć. Gęste chmury kurzu spowijały całą okolicę. Artaban zastanawiał się, czy dobrze zrobił, ale w sercu był przekonany, że gdyby miał przeżyć jeszcze raz cała podroż zrobił by tak samo. Artaban został na ulicy z niewiastą. Wtedy z murów oberwały się cegły jedna z nich spadła na Artabana. Młoda dziewczyna chciała go zasłonić, lecz nie zdążyła. Artaban leżał martwy. Jego duch stanął obok ciała i wtedy zobaczył Chrystusa, który mu powiedział.
-”Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci, cokolwiek uczyniłeś jednemu z najmniejszych tych braci, mnie uczyniłeś.
Na te słowa postać Artabana stała się całą jasnością, a z jego ust wydobyło się westchnienie, radości i ulgi.
Artaban zrozumiał to koniec podróży spotkał Jezusa Chrystusa.