młodzieniec klęknął
w liściach jak złocień
z bursztynem w złocie.
Mężem ja Twoim
Ty Żoną moją
proszę o rękę
skończmy udrękę.
Jesień myślała...zastanawiała...
Młodzieńcze miły
Tyś jest zawiły
kołujesz mnie
nie zgadzam się
sukienkę stracę
jej nie zobaczę
Ty pognasz dalej
boś Wiatr jest w szale...
Naiwna nie wie
że Wiatr już w gniewie
drwi z naiwności
doli nagości
bo...
jeszcze przed zimą
nie pianissimo
zawieje do Niej
weźmie co chce.