Pamiętał smutne ściany getta, zasieki obozu
Widział za sobą komunę, doświadczył ciężkiego losu
W nocy budził go dźwięk syren i stary kompan czasami
Człowiekiem był odważnym w młodości
Walczył w końcu przez lat wiele z wrogiem
Zawsze innym, czasem pokłócił się z Bogiem
Nie zawsze wygrywał, nigdy nie wołał litości
Teraz powoli zmierzał ku końcowi historii
Obozy i getta zmienił na dom opieki
Nie musiał już spoglądać na zasieki
Sam nie wiedział, czy doznał Viktorii
Z Bogiem nie kłocił się już wcale
Wroga nie miał poza bólem kręgosłupa
Na szczęście nie widział już codziennie trupa
Pola bitwy zastąpiły małe użytkowe sale
Czuł, że niedługo spotka się z Piotrem
Spojrzą na siebie, może nawet go przyjmie
Za życia swego nie był w końcu łotrem
Na tę chwilę czekał ze spokojem i przede wszystkim dumą
Oj tak, czekał z dumą za swe życie