Przeciwieństwem do seksu muzyków czyli ssania
Nie do czekanie wasze
Boże jak ja origami kocham
A później z żalu szlocham
Bo jestem ze wsi tysięcznej
Bo nie miałam co jeść i gdzie się umyć i być zła od przekleństw biedy wiecznej
Przepraszam cię ojcze i matko za moje biadolenie
I za wyznanie ze robiliście co mogli a takie były dzieje Polski i jej przez książki artelisowe wyzwolenie
I w ogóle wiecie co cały świat chce mnie zrobić lesbą
Bo mam mieć za męża Aneka transwestytę
A to początek moich kłopotów mdłości
Bo sport mówi jasno ze takie małżeństwa istnieją
I się do czasu zabicia przez niego dobrze czuja
A inne moje sztuk owe sprawki są jeszcze piękniejsze
Malarstwo pełne syrenek tak pięknych i modrych jak moje kolorowanki biblijne
Jak zawsze dobro Bożego narodzenia wigilijne
A pisanie wierszy jest zupełnie dojechane
Do moich grzechów dodane
Oni mnie podobno nienawidzą za wszystko i za nic
Bo myślą ze właśnie jak oni myślą ?
A ja nie miałam się do kogo odezwać tylko na języku polskim czasem na matematyce
Lubiłam wiersze i poezje i czar fizyki a bardziej metafizyki
A śniłam potajemnie o imprezach i urodzinach
I modlitwie o to że kiedyś zasnę snem wiecznym
I przestane być obiektem śmiesznym
Ktos zwróci mi moja bluzgi te o śmieszce
I będę wtedy szczęśliwa w co mi wierzcie
Przestaną mnie naśladować kabarety
I zła obmowy co ja myślałam mety
A oni nie mogą mnie nawet lubić bo i za co
Za dobro pragnienia piękna
I brak jakiego kol-wiek pożywienia
I wiecznego od domysłów ze bieda aż piszczy wiedzenia
Ja tylko marze ze wszyscy o mnie zapomną
Ze będę mogła uprawiać sztukę bez konsekwencji
Poznania płaczu co to jest stworzyć królowa wśród książek takiej zwykłej prostej magnificencji
Ze ja Gabrysia Przystupa zostanę owiana tajemnica i będziecie dziewczyny miały
Kogoś do kochania idealnego
Przez biedę nieznanego
Ja to wszystko rozumiem
I to że wszyscy lubią wywalone baletnice ze wsi bo taniec najbardziej umiem
A to tylko moje dzisiejsze baczenie
Psychiatryczne widzenie