ulicami mego miasta
a deszcz obmywa zachwytem
bruk co z kamienic wyrasta
szkli się na ławce z brązu
płacze z balkonów oczu
odmładza stare drzewa
w parku z miłością krocząc
spływa po dachach secesji
siąpi na willi wapień
na zakochanych w swym mieście
i na mnie też sobie kapie.