Rodzice Karola nazywali się Katarzyna i Jan Kochańscy i byli wspaniali. Zawsze pogodni i weseli, niestety zginęli w wypadku samochodowym. Pan Jan, aby uratować życie pijanemu kierowcy wyminął jego samochód i zderzył się czołowo z drzewem. Oboje rodzice Karola zginęli, katastrofę przeżył tylko mały Karolek, który zawsze jeździł w foteliku dziecinnym.
Karol rósł i mężniał, ale czuł się coraz bardziej zagubiony w świecie. Pewnego dnia został zaczepiony przez kolegę ze starszej klasy, któremu brakowało pieniędzy na piwo. Karol poczuł się jeszcze bardziej podle - nie dość, że był niski, źle się uczył, miał pryszcze na twarzy i ciągle myślał, że jest niechciany, to jeszcze ktoś zabierał mu pieniądze na śniadanie.
I tak by to trwało, gdyby nie pewna niedziela. Karol przeglądał rzeczy po swoich rodzicach i znalazł tam kartkę od chrztu, którą własnoręcznie napisała mu jego mama Kasia.
„…Kochany synku, kiedy będziesz to czytał na pewno będę już miała z tobą dużo kochanych kłopotów, bo będziesz już starszy. Ale zawsze pamiętaj, żeby przed snem pomodlić się do swojego Anioła Stróża tą modlitwą:
Aniele Stróżu, Panie mój,
Ty zawsze przy mnie stój,
Rano, wieczór, we dnie, nocy
Bądź mi zawsze ku pomocy,
Strzeż duszy, ciała mego
Zaprowadź mnie do Królestwa Bożego.
Karol był wstrząśnięty wiadomością od mamy. Może, gdy był mniejszy, to i czasami się pomodlił, ale przeważnie to nie. Ale od dzisiaj postanowił odmówić tę starą i dobrze mu znaną modlitewkę. Wieczorem, gdy położył się spać od razu zasnął bardzo głębokim snem. Przyśnił mu się duży, włochaty i bardzo śmieszny jegomość, z którym mógł rozmawiać przez sen.
- Kim jesteś? – zapytał lekko przerażony Karol.
- Mam na imię Modi. Nie bój się mnie, to powiem ci coś miłego o strachu.
Karol zaczął się śmiać.
- Już się nie boje Modi.
- Jestem twoim tatusiem i mamusią w jednej osobie, to znaczy Aniołem Stróżem. Odprowadzam cię do szkoły jak mamusia, strzegę od zła jak tatuś. Chociaż osobiście uważam, że jestem zdecydowanie tatusiem.
- Aha. Ale dlaczego mi się śnisz, bo ja śpię prawda?
- Tak mój drogi, śpisz. Śnię ci się dlatego, że chcę ci powiedzieć coś bardzo ważnego, a mianowicie to, że bardzo cię kocham, troszczę się o ciebie i w ogóle to się staram, a ty zadręczasz się myślą, że nikt cię nie kocha. Widzisz to naukowo udowodnione, że ludzie, którzy czują się niekochani są nieszczęśliwi przez całe życie, zaczynają kraść i w różnych bandach szukać sobie rodziny.
- Ale oni mnie nie chcą Modi. Jestem im do niczego niepotrzebny.
- Wiem, że się tak czujesz, ale masz jeszcze mnie, a ja byłem przy tobie od dnia twojego urodzenia. I wiesz, codziennie rozmawiam z twoimi rodzicami, którzy są w niebie. Oni bardzo się o ciebie martwią. Pamiętaj, zawsze czuwam nad tobą i jestem blisko, więc niczego się nie bój. A i pamiętaj, że twoje wujostwo nie jest takie złe, tylko czasami nie wiedzą jak z tobą postępować.
- Modi chciałbym, żebyś to ty mną się zajmował.
- Ależ robię to, tylko z lekcjami mi nie wychodzi. Z nauką zaczynasz od zera. Weź stare książki i zacznij je powtarzać. Wiesz, ja zrobiłem taki wywiad o tobie i ty naprawdę lubisz fizykę – to znaczy jeszcze się jej nie uczysz, ale ją lubisz. A i matma ci niestraszna.
W tym momencie Karol się obudził, popatrzył dookoła, ale wszędzie było bardzo ciemno. Tylko za oknem księżyc i gwiazdy lśniły jak zwykle. Pomyślał o Modim i tym, co mu się przyśniło. Zaczął płakać, bo poczuł obecność Modiego, chciał żeby to trwało i trwało. Pierwszy raz w życiu poczuł, że kogoś obchodzi.
Następnego dnia, gdy tylko przypomniał sobie o Modim uśmiechał się sam do siebie. Pomyślał o matematyce, rzeczywiście ją trochę lubił, ale nigdy nie myślał o sobie w ten sposób, że on mógłby się tym zająć, raczej wolał grać w gry na komputerze. Ale teraz, pomyślał, że przecież nie może całego życia spędzić przed komputerem. Kiedyś będzie musiał dorosnąć i mieć zawód. Postanowił pouczyć się trochę. Trwało to jakiś czas i im bardziej poznawał ten przedmiot i zaczynał go rozumieć, tym bardziej zaczynał go lubić.
Marzył tylko o jednym: żeby jeszcze raz zobaczyć Modiego i z nim porozmawiać. Wujowie zauważyli różnicę w zachowaniu Karola i nie wiedzieli, dlaczego tak się zmienił. Oboje byli inżynierami i rozmowa nie była ich mocną stroną. Czuli się bardzo winni, że nie umieją dotrzeć do Karola. Karol tymczasem pewnego dnia przyniósł piątkę do domu właśnie z matematyki. Wujek pochwalił go i pomyślał, że to będzie dobry punkt zaczepienia w skontaktowaniu się z Karolem, gdyż on też bardzo lubił matmę.
Karol zaprzyjaźnił się z wujem i zawsze pamiętał, że Modi jest blisko niego.