Ona w moje wejrzała
Szkaradna poczwara
Pianę z pyska toczy
Kły ostre żółcią błysnęły wściekłą
Szpony swe wstrętne ku mnie wyciąga
Krwawa jatka mnie zawsze pociąga
Wtem naprzód walę, z miną zaciekłą
Ból, wrzask, krew cieknie strugami
Wygrałam, przegrałam – nie wiem
Usypana leżę szkła odłamkami
Czeka mnie teraz nieszczęść lat siedem