Każdego dnia wychodziła na most w Darłowie i tęskno patrzyła na piękne zachody słońca i gwiazdy. Lubiła też obserwować księżyc i była bardzo szczęśliwa, wtedy gdy myślała o tym, aby tylko spacerować po plaży.
I tak minęła jej podstawówka i gimnazjum na marzeniach o pływaniu. Nadszedł czas, aby iść na studia, ale na swojej drodze spotkała Jacka. Bardzo go pokochała. On wszystko jej wytłumaczył o morzu i gwiazdach, o astronomii i koralowcach, które były częścią pięknych Raf koralowych. Dorota uwielbiała z nim rozmawiać, ale bardzo chciała się uczyć. Zerwała więc z ukochanym i uciekła na statek, który nazywał się Jan Trzeci Sobieski. Tam spotkała bardzo wielu wspaniałych przyjaciół marynarzy, którzy ją przygarnęli i rozśmieszali historiami o wszystkich oceanach świata.
Wtedy Dorka tak się opływała, że zaczęła tęsknić za Jackiem tak bardzo, że okręt na którym pływała stanął i nie było wiatru na oceanie Atlantyckim. Wtedy wszyscy na okręcie zaczęli nazywać ją starym powiedzeniem marynarskim „szelma”. Wszyscy powiedzieli jej ,że to bardzo miłe określenie i bardzo szlachetne i że nie może już więcej być marynarką, bo Jacek za nią tęskni i dlatego nie ma wiatru. Dorka popłakała się i napisała do niego list z prośbą o wybaczenie, ale i to nie pomogło. Wiatru jak nie było, tak nie było. Wtedy Kapitan statku wyciągnął mandolinę. Wszyscy marynarze siedli na i zaczęli śpiewać aby był wiatr. Dorka też śpiewała. Przypłynął delfin i rekin oraz ławica ryb słysząc jak kapitan gra i marynarze śpiewają. I wtedy powiał wiatr i wszyscy dopłynęli do brzegu. Dorka i Jacek umówili się na spotkanie i tylko ze sobą rozmawiali. Dorka i Jacek tak się ze sobą zaprzyjaźnili i pokochali, że wkrótce wzięli ślub i urodził się im śliczny chłopiec o imieniu Jarek