dźwiga troski i lęki
z godziny na godzinę
jakby staje się cięższe
bezsilność wypływa łzą
a bezmoc szlocha męką
sączy się gorzką strugą
z twoich udręk odmętów
przełykasz ocierasz sól
uśmiechasz mimowolnie
ukrywasz że tak boli
myśli natłok wieczorny...