nie wypatrzę
droga kręta
Bóg kopną piłkę
słońce toczy się
zaś nocą
wkręca żarówki
zliczyć nie zliczę
tyle na niebie jest
Kocham noc
bardziej niż dzień
Morfeusz przychodzi
zabiera mnie
gdzieś po za ciało
w daleką podróż
zegara który bije
w ogóle nie słyszę
a może anioł
z duszą się brata
zostawia powłokę
by wolną być
jeszcze nie teraz
Bóg nie zaprasza
twe miejsce na ziemi
przegania wciąż
nie wiem
nie pamiętam
kiedy nad ranem
wracam do świata
gdzie żywi są
niestety człowiek
rozczarowany
toteż czekam nocy
by zapaść w sen